Krynickie diabły
- "Dziura" gola !, "Dziura" w niego !...
Niemal każde pojawienie się na tafli najsłynniejszego z trzech braci Wróblów - Alfreda - wywoływało takie i podobnie dopingujące okrzyki widowni śląskiej. Bo też Alfred Wróbel zapisał w historii polskiego hokeja wiele pięknych kart. Reprezentant Polski, Olimpijczyk, uczestnik mistrzostw świata, tak wspomina swój kontakt z drużyną KTH :
- W 1949 roku zaczęła wschodzić nowa gwiazda na firmamencie polskiego hokeja. Nazywała się "Związkowiec Krynica", czyli po prostu dawne i obecne KTH. Już w tedy krynicka młodzież zaimponowała dojrzałą, zespołową grą. Ale nie przypuszczalem, że... Zresztą to trzeba opowiedzieć dokładniej.
Rok 1950. Finały mistrzostw Polski kończą się "martwym biegiem", gdyż moja drużyna, Górnik Janów, i Związkowiec mają u kresu rozgrywek równą ilość punktów. W decydującym spotkaniu już czujemy się mistrzem Polski, bo przecież jeszcze tylko 3 minuty do ostatniego gwizdka sędziego, a my prowadzimy 5:3. I oto szatański zryw "katehetów" - nie wytrzymujemy - jest 5:5. A więc jeszcze jeden mecz, który już chyba rozstrzygnie o tytule mistrzowskim.
I choć minęło już 18 lat od tego turnieju, jeszcze dziś mam przed oczyma sylwetki tych "krynickich diabłów", którzy w tym drugim meczu roznieśli nas, wstyd powiedzieć - 10:1.
(zaczerpnięto z "40 Lat KTH" str. 122 i 123)
wersja do wydrukowania