20.03.2006Finał I Ligi: zaczynamy od zeraW pierwszej finałowej potyczce hokeiści KS KTH w meczu rozegranym na krynickim lodowisku ulegli drużynie Naprzodu Janów 2-3 i to janowianie w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 1-0.
Spotkanie od początku toczyło się w szybkim tempie i obfitowało w akcje, które mogły przynieść strzeleckie zdobycze zarówno gospodarzom, jak i gościom. O wiele więcej sposobności do zdobycia bramki mieli kryniczanie, ale w tym dniu sporo szczęścia miał golkiper Naprzodu Jacek Zając i kateheci zamiast zdobywać gole, musieli gonić wynik.
Pierwsza bramka meczu padła dopiero na początku drugiej tercji, strzałem z ośmiu metrów w długi róg zaskoczył Marka Batkiewicza Tomasz Jóźwik. Przyjezdnym celny strzał dodał animuszu, przejęli inicjatywę, zdobyli przewagę w polu i przerzucili ciężar gry do strefy obronnej KTH. Miejscowi zepchnięci do defensywy próbowali wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do zmiany sytuacji i wyniku. I to udało się w 31 minucie spotkania, kontra trójki krynickich hokeistów o mało co nie zakończyła się fiaskiem, ale w decydującym momencie gumę do bramki Naprzodu wrzucił Robert Brocławik. Niedługo jednak cieszyli się kateheci z wyrównującego gola, niespełna minutę później nierozważna gra krążkiem we własnej strefie przynosi stratę drugiej bramki, na listę strzelców ponownie wpisuje się Jóźwik, a goście znów mocno naciskają.
Obraz gry zmienił się po przerwie. Zaatakowali kryniczanie i już w czterdziestej sekundzie trzeciej tercji wyrównali wynik za sprawą Tomasza Koszarka. W tej fazie gry hokeiści KTH często sprawdzali umiejętności golkipera Janowa, ale misternym akcjom brakowało efektywnego wykończenia, a strzelcom odrobiny szczęścia, bramka Jacka Zająca była jak zaczarowana. Niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić, mówi sportowe porzekadło i jest to najprawdziwsza prawda, bo co nie weszło do bramki gości, trafiło do siatki gospodarzy. Dwójka janowian urwała się miejscowym obrońcom i podanie Tomasza Peksy pod samą bramkę Marka Batkiewicza skutecznie wykorzystał Mariusz Ćmoczek, Naprzód po raz trzeci objął prowadzenie. Na odrobienie strat czasu było coraz mniej, a guma nadal nie chciała wejść między słupki świątyni Naprzodu. W 58 minucie i 51 sekundzie spotkania trener KTH wycofał bramkarza i wprowadził do gry szóstego zawodnika, ale i ten manewr niewiele zmienił. Ale los dał miejscowym jeszcze jedną szansę i jedenaście sekund przed końcową syreną, za celowe poruszenie bramki przez zawodnika broniącego się zespołu w czasie podbramkowej sytuacji, arbiter podyktował rzut karny. Andrej Szöke nie zdołał jednak oszukać dobrze w tym dniu dysponowanego Jacka Zająca i spotkanie zakończyło się zwycięstwem śląskiej drużyny 3-2.
- Pierwsze spotkanie na własnym lodowisku było naszym atutem, ale i dużym psychicznym obciążeniem dla zawodników - powiedział po meczu trener katehetów Peter Křemen. - Rywalizacja trwa i wszystko nadal w naszych rękach, musimy wygrać w Janowie, innej możliwości nie ma.
Zadanie jednak będzie niezwykle trudne, tym razem janowianie będą grać u siebie, w dodatku z zapasem jednego zwycięstwa. Mecz w piątek, 24 marca.
(e2rds)
KS KTH Krynica- Naprzód Janów 2 - 3
0 - 1 Jóźwik (25:22)
1 - 1 Brocławik - Szöke - M.Dubel (30:10)
1 - 2 Jóźwik (31:10)
2 - 2 Koszarek - Iskrzycki (40:40)
2 - 3 Ćmoczek - Peksa (54:35)
Kary: KTH 14 min.
Naprzód 44 (w tym Peksa 10 za niesportowe zachowanie i 20 kara meczu)
Strzały na bramkę: KTH 39 - Naprzód 30
Sędziowali: G.Porzycki oraz J.Ryniak i K.Czech
Widzów: 1800
KS KTH Krynica-Zdrój:
M.Batkiewicz - D.Kruczek, Smreczyński, Ł.Batkiewicz, Koszarek (2), M.Dubel - Čop (2), Bogdań (2), Zabawa (2), Szöke, Brocławik - Zieliński (2), Tyczyński, P.Kruczek, Piksa (2), Nikiel oraz Iskrzycki (2) - trener P.Křemen
MUKS Naprzód Janów:
Zając - Kowalski (4), Baka (2), Haluch, Koszowski, Mirocha (4) - Lipiński, Kulik (2), Elżbieciak, Pohl, Gryc (2) - Szymański, Peksa (10+20), Jóźwik, Trybuś, Ćmoczek - trener K.Kulawik
fot: e2rds
-= 1377
=-