Legenda polskiego hokeja - "Papa" Stefan Cscorich
Stefan Cscorich ur. 25.09.1921 r. w Nowym Sączu z racji wychowania przez niego dwóch synów, Mariana i Bogdana, którzy poszli w ślady ojca, w światku hokejowym zwany został "Papą".
|
Stefan Cscorich (1948)
ur. 25.09.1921 r. w Nowym Sączu z racji wychowania przez niego dwóch synów, Mariana i Bogdana, którzy poszli w ślady
ojca, w światku hokejowym zwany został "Papą".
W czasie swojej 18-letniej kariery zawodniczej rozegrał około 1000 meczy, strzelając prawie tyle samo bramek.
Polskę reprezentował na dwóch olimpiadach: 1948 r.- St.Moritz, 1952 r. - Oslo
oraz na czterech mistrzostwach świata: 1947 r. - Praga, 1950 r. - Wiedeń, 1955 r. - Kolonia
1957 r. - Moskwa.
W sumie reprezentował kraj w 120 meczach międzypaństwowych.
Stefan Cscorich (2002) |
W czasie swojej 18-letniej kariery zawodniczej rozegrał około 1000 meczy, strzelając prawie tyle samo bramek. Polskę reprezentował na dwóch olimpiadach: w ST. Moritz w 1948r. oraz w Oslo w 1952r. oraz na czterech mistrzostwach świata: w 1947 r. - Praga, 1950r. - Wiedeń, 1955 r. - Kolonia i w 1957 r. w Moskwie. Moskwie sumie reprezentował kraj w 120 meczach międzypaństwowych.
- Karierę rozpocząłem w 1933 r. a zakończyłem w 1958 r. z dwoma przerwami gry w KTH. Pierwsza krótka przypadła tuż przed wybuchem wojny, kiedy to jako młody zawodnik nie mogłem się "przebić" do pierwszego zespołu i postanowiłem przenieść się do konkurencyjnej sekcji hokejowej działającej w klubie "Jaworzyna". Druga, ale już 6-letnia przerwa, przypada na lata okupacji, kiedy to podjąłem decyzję wstąpienia do ochotnika do wojska, by na wielu frontach walczyć w obronie ojczyzny. Początkowo we wrześniu w kompanii krynickiej Batalionu Obrony Narodowej w Nowym Sączu, a później na Zachodzie. Po wojennej tułaczce szczęśliwie powracam do kraju, wprost do Krynicy - zwierza się nasz rozmówca "Papa".
- Co zastałeś po powrocie na stare, krynickie podwórko hokejowe i jakie podejmowaliście działania?
- Natychmiast z działaczami KTH i kolegami z drużyny, którzy pozostali w uzdrowisku przystąpiliśmy do odradzania hokeja i montowania zespołu. Zaczynaliśmy prawie od stanu zerowego. Pamiętny jest dla mnie dzień 10 grudnia 1946 r., kiedy to w Krakowie pokonaliśmy aktualnego mistrza kraju Cracovię 5-3, a jeszcze w styczniu tego samego roku krakusy sprawiły nam sromotne "baty", wygrywając aż 15-0. Od tego czasu następuje krystalizacja silnego zespołu, z którym już w sezonie 1948/49 na finałowym turnieju o mistrzostwo Polski rozgrywanym w Zakopanem po raz pierwszy w historii klubu zdobywamy srebrny medal i tytuł wicemistrza kraju. Pamiętam, że w meczu decydującym o tym sukcesie wygranym z warszawską Legią 9-1 zdobyłem 4 gole. W następnym sezonie 1949/50 jesteśmy już najlepszym zespołem kraju, zdobywamy medal złoty i jak do tego czasu jedyny tytuł mistrza Polski. Kolejne sezony przynoszą jeszcze 2 tytułu wicemistrzowskie w 1951 i 53 r. i trzecie miejsce w 1952 r.
Po tych tłustych latach, nadchodzą sezony chude, wielu najlepszych zawodników kuszonych lepszymi warunkami materialnymi odchodzi do innych klubów ligowych bądź do odbywania służby wojskowej w stołecznej Legii. Ja jako trener i grający zawodnik wprowadzam do zespołu liczne grono młodych, utalentowanych zawodników, ale nie aż na tyle, by powtórzyć sukcesy z lat poprzednich. W roku 1958 podejmuję bardzo trudną dla siebie decyzję o zakończeniu kariery zawodniczej, ale nie rozstałem się hokejem. Do 1980 r. prowadziłem ligowe zespoły: Podhala, Cracovii i Stoczniowca. Przez cały czas jestem działaczem PZHL, a aktualnie jestem przewodniczącym Rady Trenerów przy tym związku.
- Z rozmowy z "Papą" wynika, że jedynym klubem w ciągu 18-letniej, tak bardzo bogatej kariery zawodniczej, było Krynickie Towarzystwo Hokejowe, co się rzadko spotyka w polskim sporcie.
- Tak, tak - reprezentowałem przez cały okres tylko Krynicę. Jestem z tego bardzo dumny. To właśnie w tym okresie budowała się siła polskiego hokeja pod Górą Parkową. W tym okresie KTH wychowało całą plejadę wspaniałych zawodników, olimpijczyków, reprezentantów kraju. Trudno mi jest by w tak krótkiej rozmowie wymienić wszystkie nazwiska, ale wspomnę przynajmniej kilka: Mietek Burda, Bronek Gosztyła, Szymon Janiczko, Marian Jeżak, Mietek Kasprzycki, Edek Kocząb, Józef Kurek, Gienek Lewacki, Zdzisek Nowak, Władek Pabisz, Staszek Szlędak, Józef Zieliński, Marian Nowak, Leszek Szerauc i wielu, wielu innych.
Z całą odpowiedzialnością jako wychowanek tego klubu i jego reprezentant mogę stwierdzić, że Krynica była kuźnią i wylęgarnią talentów i taką powinna być nadal. Właśnie tutaj, w oparciu o istniejącą wspaniałą bazę hokejową oraz atmosferę do hokeja jaką tworzy społeczność krynicka powinien powstać wzorcowy Ośrodek Przygotowań Olimpijskich. Apel ten kieruję pod adresem władz sportowych, PKOL i PZHL.
W dniach pięknego Jubileuszu mego kochanego klubu życzę mu, jak i sobie, szybkiego powrotu do świetności lat krynickiego hokeja - lat wspomnianych w rozmowie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę przeprowadził Stanisław Mirek
Krynica, 2 stycznia 2004
wersja do wydrukowania