ZawszeKTH
Serwis Internetowy Miłośników Krynickiego Towarzystwa Hokejowego

KTH w mediach   




Tygodnik Żużlowy
prasa - Tygodnik Żużlowy* maj 2000 r.  



Wywiad z Jaworskim
autor DEXTER

    Rozmowa z bramkarzem hokejowym Tomaszem Jaworskim - reprezentacyjnym bramkarzem Polski, pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski podczas MŚ gr. B w Katowicach.

Skąd u hokeisty zainteresowanie sportem żużlowym?

    Moje zainteresowanie sportem żużlowym zaczęło się wtedy, gdy z Polonii Bytom przeszedłem do Torunia. Wówczas w Toruniu były dwie liczące się dyscypliny: żużel i hokej. Koledzy z drużyny interesowali się żużlem i zarazili mnie żużlowym bakcylem i nie żałuję tego. Na żywo jest to wspaniały sport, który przynosi ogromne emocje. Oglądając żużel w telewizji nie czuje się tych emocji - nie ma zapachu spalin, nie widać tej szybkości, nie ma tak wielkich emocji. Te wszystkie przyczyny spowodowały, że zaraziłem się żużlem.

Na ilu zawodach żużlowych miał pan okazję w życiu być?

    Praktycznie na każdym meczu w Toruniu w okresie, kiedy tam grałem, czyli przez 3 sezony w okresie, gdy Apator był czołową drużyną w kraju. Można powiedzieć, że z tych trzech sezonów dwa zaliczyłem w całości. Jeśli bowiem tylko pogoda na to pozwalała i nie nakładały się na siebie terminy meczy hokejowych i żużlowych, to na stadionie byłem zawsze. Pamiętam nawet taką sytuację, że swego czasu mieliśmy o 18 grać mecz z Podhalem Nowy Targ, a o 13 jeździł Apator i nawet trener nie mógł nas powstrzymać przed pójściem na ten mecz, bowiem chcieliśmy koniecznie zobaczyć tak bardzo emocjonujące zawody.

Czy teraz chodzi pan jeszcze czasem na zawody żużlowe?

    Ze względu na to, że jestem obecnie zawodnikiem KTH Krynica, trudno mi jest zobaczyć jakieś zawody na żywo, ale dzięki temu, że w telewizji są pokazywane zawody, mogę w wolnych chwilach oglądać żużel. Ponieważ liga hokejowa tez często jest w niedzielę, więc nie wszystkie zawody mogę oglądać, ale kiedy tylko jest okazja, z miłą chęcią siadam przed telewizorem i emocjonuję się tym sportem.

Czy jakieś zawody żużlowe w szczególny sposób pan zapamiętał?

    Teraz już tak bardzo nie zajmuję się ligą. Kiedyś byłem sympatykiem Apatora i bardzo interesowałem się tym klubem, tym niemniej do dziś mam wielki sentyment do tego klubu, choć nie ma już we mnie tej determinacji i zaciętości w stosunku do wyników tego klubu, jak kiedyś.

Ale wyniki aktualne torunian w jakiś sposób pan śledzi?

    Oczywiście. Szkoda tylko, że drużynie jak na razie nie idzie najlepiej. W tabeli zajmują odległą pozycję, ale liga jest tak wyrównana, że torunianom jest ciężko z tym składem, który teraz mają znaleźć się wyżej. Może uda im się dźwignąć kilka oczek wyżej, choć naprawdę muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. W ubiegłym roku udało im się z trudem utrzymać ekstraklasę, ale w tym oku będzie im naprawdę ciężko.

A jak ocenia pan reformę, która miała miejsce w lidze żużlowej?

    Opinie są różne, ale moim zdaniem jest to dobra reforma, ponieważ są w większości bardzo ciekawe mecze, różnice między drużynami są kilkupunktowe i widać, że na przykład Atlas, który w ubiegłym roku był w czołówce i walczył o najwyższe laury, w tym roku zajmuje dolne rejony tabeli i wygrał dopiero jeden mecz (rozmowę przeprowadzono po zakończeniu V kolejki ekstraligi - dopisek D.J.). Są też drużyny, które jak np. Włókniarz poczyniły duże zakupy, aby być wysoko w tabeli, a tymczasem mają dopiero dwa punkty. Liga jest naprawdę ciekawa. Myślę, że nadal większość meczy będzie się rozstrzygała w ostatnich biegach.

Polska liga żużlowa jest na świecie jedną z najlepszych. Jak porównałby ją pan do polskiej ligi hokejowej?

    Trudno je ze sobą porównywać. Żużel ma już kryzys za sobą, natomiast hokej jest właśnie w trakcie tego kryzysu. Nie ma niestety w hokeju takich potężnych sponsorów jak są w żużlu i nasza liga nie jest niestety tak mocna. Na pewno organizacja klubów żużlowych jest na wyższym poziomie. Hokejowi jeszcze do tego daleko i myślę, że nasz sport przede wszystkim oprócz sponsorów potrzebuje również reformy, która uatrakcyjni ten sport i przyciągnie sponsorów i większe pieniądze. Nie może być w żużlu tak, że zawodnikom zalega się z kilkumiesięczną wypłatą. W hokeju niestety nierzadko tak bywa, że zaległości są kilkumiesięczne: dwu, trzy a nawet i więcej. Bywa tak nawet w czołowych drużynach ekstraliga (na przykład KTH Krynica, SKH Sanok, które obecnie walczą o brązowy medal - dopisek D.J.). W żużlu byłoby to nie do pomyślenia, bowiem zawodnicy inwestują w sprzęt, mają dobre wyniki. Tam zresztą każdy ma swojego sponsora, który o niego dba, a w hokeju cała drużyna ma jednego sponsora. Poza tym hokej jest sportem tylko i wyłącznie drużynowym, a w żużlu, choć są rozgrywki drużynowe i to one przyciągają najwięcej kibiców, to jednak każdy zawodnik jest indywidualnością, starającą się zdobywać laury głównie dla siebie i swoich kibiców. Poza tym nieraz są w żużlu takie sytuacje, że choć drużyna liczy 7 zawodników, to czasami we trzech można wygrać spotkanie. W hokeju na wynik pracuje cała drużyna: bramkarz, obrońcy, napastnicy. Ponadto w każdym zespole jest po dwie - trzy uderzeniowe piątki, więc na wynik pracuje nawet kilkunastu zawodników.

Aby przyciągnąć sponsorów, trzeba hokej odpowiednio promować w mediach...

    Zgadza się. Choćby w telewizji jest nikłe zainteresowanie hokejem. Krokiem numer jeden do tego, aby promować hokej i przyciągnąć sponsorów jest pokazywanie hokeja na żywo. Wówczas to sponsorzy będą chcieli się reklamować podczas zawodów i przyjdą do hokeja większe pieniądze. Poza tym wiadomo, że hokej na żywo i w telewizji to jest zupełnie co innego. Trzeba to umieć odpowiednio pokazywać, żeby kibic przed telewizorem również poczuł te emocje i żeby mógł na przykład kilkakrotnie prześledzić, jak padały bramki, bo wiadomo, że jest to szybka gra, w której czasem nie wszystko da się zaobserwować. Wydaje mi się, że telewizja miałaby tutaj ogromny wpływ na to, by polepszyć byt hokeistów i w ogóle całego polskiego hokeja.

Telewizja to nie jedyne medium. Jest jeszcze prasa i radio. Znalazło się kilka rozgłośni, jak choćby radio Via z Rzeszowa czy radio Echo Nowy Sącz, które transmitują hokej. Poza tym ponoć ma na Śląsku powstać rozgłośnia, która również mocno stawiałaby na sport w tym hokej. Mało tego, istnieją projekty, które testują właśnie te dwie rozgłośnie, aby utworzyć profesjonalne studio hokejowe na wzór piłkarskiego S-13. Czy pana zdaniem takie postępowanie może przyciągnąć sponsorów?

    Jak najbardziej. Takie postępowanie jest bardzo pozytywne. Studio hokejowe w stylu S-13 byłoby czymś wspaniałym dla kibica, ponieważ w Polsce nie brakuje fanów hokeja, którzy chcieliby na żywo śledzić wyniki z innych lodowisk. Mało tego, jeśli ulubiona drużyna gra na wyjeździe, to nie zawsze można tam pojechać i kibicować jej, więc transmisje radiowe są w tym wypadku czymś jak najbardziej pożądanym. Wymiana wyników między rozgłośniami spowodowałaby, że hokej byłby bardziej rozpromowany i również mógłby przyciągać więcej sponsorów. Pamiętam zresztą, że kiedy graliśmy w Toruniu, było naprawdę duże zainteresowanie tym sportem ze strony rozgłośni radiowym. Redaktorzy jeździli za nami, komentowali nasze mecze i wiem, że była bardzo duża słuchalność tych transmisji. Teraz zresztą, kiedy mieszkam w o wiele mniejszej Krynicy, radio Echo Nowy Sącz transmituje nasze spotkania i wszyscy kibice w Krynicy słuchają, jak sobie radzimy i czekają z niecierpliwością na wyniki. Dlatego mam nadzieję, że inne rozgłośnie pójdą za ciosem i będą chciały dołączyć do projektu, który testują radia Via i Echo. Na pewno przyciągnęłoby to sponsorów i gwarantowałoby to dużą słuchalność.

Zainteresowanie hokejem jest naprawdę spore. Na lodowiskach pojawia się po kilka tysięcy kibiców. Jak porównałby pan publiczność żużlową do tej oglądającej hokej?

    Trudno to ocenić, bo pamiętam, że kiedy chodziłem na żużle, to na zawodach pojawiały się całe rodziny. Nasze hale nie są jeszcze do tego przystosowane. Wydaje mi się ponadto, że na obiektach żużlowych jest większy spokój. Ludzie po prostu chcą emocjonować się żużlem. Na hokeju jest niestety inaczej. Jest kilka ośrodków, gdzie kibice przychodzą tylko po to, aby się wyżyć, zrobić więcej złego niż dobrego i to jest bardzo złe. Na hokeju jest mniej kibiców, bo ludzie boją się przyprowadzać swoje rodziny. Nie można niestety tak spokojnie siąść i oglądać meczu. Ale doping naprawdę bywa gdzieniegdzie wspaniały. Choćby podczas ostatnich mistrzostw świata grupy B, kiedy były miejsca siedzące, ludzie przychodzili z całymi rodzinami, bawili się, była naprawdę wielka atmosfera. Ale jeszcze w wielu miejscach brakuje tego, aby te hale były ciepłe, aby wszędzie były miejsca siedzące, dlatego też między innymi ludzie chodzą na żużel: bo można usiąść z dziećmi, pasjonować się widowiskiem, jest w ciepło. Bardziej przyciąga ludzi gorący żużel niż zimne lodowisko, zimna hala, gdzie na dokładkę nie ma gdzi e usiąść.

Mówił pan o bezpiecznych żużlowych stadionach, a przecież całkiem niedawno w Gdańsku na tor nie pierwszy raz zresztą leciały butelki, na innych stadionach też czasem zdarzają się takie rzeczy. Coś się chyba jednak psuje w tej wspaniałej żużlowej publiczności...

    No właśnie nie wiem, co dzieje się ostatnio na stadionach. Wydaje mi się po prostu, że wielu kibiców pragnie tylko zwycięstwa swojej drużyny za wszelką cenę, podchodzą zbyt szowinistycznie do swoich zespołów. Powinno się szanować każdego zawodnika - oni przecież jeżdżą dla kibiców. Poza tym nie wiadomo, czy ten wygwizdywany zawodnik, nie przyjdzie dwa lata później do klubu i nie będzie zdobywał właśnie punktów dla tych, którzy niegdyś na niego gwizdali. Wystarczy popatrzeć na Tomka Golloba . Kiedyś wszędzie na niego gwizdano, nazywano szaleńcem, a teraz, kiedy jest numerem jeden, praktycznie wszyscy mu kibicują. Wszyscy chcą, aby zdobył dla nas wreszcie tytuł mistrza świata i starają się mu pomóc. Gwizdy dla Tomka są nie na miejscu, bo pamięt ajmy, że do swoich wyników doszedł bardzo ciężką pracą i dzięki swojemu uporowi. To jest chyba problem polskich kibiców, że nie zawsze potrafią się zachować i potrafią pluć sobie nawzajem w twarz.

Porównując żużel i hokej - który pana zdaniem jest trudniej szy?

    Trudno powiedzieć. Kiedy grałem w Toruniu miałem bardzo dobry kontakt z żużlowcami i parę razy rozmawialiśmy na ten temat. W sumie doszliśmy do tego, że ja nigdy nie odważyłbym się wsiąść na motocykl żużlowy i na pełnym gazie przy ogromnych prędkościach walczyć na torze w kontakcie. Oni zaś z kolei twierdzili, że zawód hokeisty, a w szczególności bramkarza jest bardzo niebezpieczny i nigdy nie stanęliby do bramki nastawiając się na strzały krążka, uderzenia kijami itd. To jest właściwie kwestia przyzwy czajenia i wydaje mi się, że systematycznie, szczeblowo pokonuje się ten strach i dany sport staje się codziennością. Z czasem, począwszy od żaka, a kończąc na seniorze w ekstralidze, nabiera się odwagi i dystansu do tego wszystkiego. W żużlu jest tak samo . Chociażby pierwszy łuk, walka w kontakcie - tam trzeba naprawdę sporej odwagi. Zwłaszcza widać to w Grand Prix. Jeśli ktoś chce osiągnąć sukces, musi być naprawdę twardym żużlowcem.

W inny sposób do sezonu przygotowują się hokeiści, a w inny żużlowcy. Jak porównałby pan te przygotowania?

    Przygotowujemy się w ogóle w innych okresach. Jeśli chodzi o przygotowania hokeistów, to twierdze, że są one dość ciężkie. Musimy bowiem wyćwiczyć każdą partię ciała, zaczynając od nóg, klatkę piersiową, ręce - to wszystko musi być idealnie sprawne, silne. W żużlu tak naprawdę potrzebne są mocne ręce. Nie znam jednak szczegółów treningu żużlowego, ale wiem, że na to kładą nacisk. Wydaje się, że jednak hokeiści muszą wyćwiczyć więcej części ciała, ale wiele cyklów przygotowawczych jest najprawdopodobniej takich samych. W obu dyscyplinach zawodnicy muszą mieć bardzo dobry refleks. Dla nas ostre przygotowania są w lecie, oni z kolei ostro trenują w zimie. Tym niemniej wiem, że żużlowcy toruńscy nieraz korzystali z naszego lodowiska i przeprowadzali tam swoje treningi. Grali nawet tam między sobą kilka meczy i nawet nieźle im to wychodziło, także można trochę ze sobą te sporty połączyć. Tym niemniej hokej jest chyba trochę bardziej przystępnym sportem, więc prędzej żużlowcy wyjdą na lód niż hokeiści wsiądą na motocykle i pojadą ścigać się na torze żużlowym.

Czy kiedykolwiek stanął pan na lodzie przeciw żużlowców.

    Nie. Taki mecz był w planach, ale ostatecznie do niego nie doszło. Tym niemniej być może pewnego dnia będę miał taką okazję.

Jak w porównaniu do zarobków hokeistów przedstawiają się zarobki żużlowców?

    To jest niebo a ziemia, przynajmniej w naszym kraju. Żużlowcy zarabiają naprawdę bardzo dobre pieniądze przynajmniej ci, którzy jeżdżą w ekstraklasie i I lidze. Co prawda do każdej kwoty można się przyzwyczaić, ale ja to tak oceniam z punktu widzenia hokeisty. Myślę, że w polski żużel zainwestowane są bardzo duże pieniądze, bo inaczej nie jeździliby tutaj najlepsi na świecie. Przecież nikt nie będzie przemierzał kilku tysięcy kilometrów, aby jeździć tu charytatywnie. Są przecież mocne ligi w Anglii, Skandynawii, także jeśli mamy tu takie gwiazdy, to możemy śmiało powiedzieć, że mamy najlepszą ligę świata, przynajmniej jeśli chodzi o organizację finansową, ale również i finansowym. Hokeiści nie zarabiają wielkich pieniędzy, gramy po prostu od meczu do meczu, niestety różnie to bywa z płaceniem na czas. Jak już mówiłem borykamy się z dużymi problemami finansowymi, także nie jest niestety u nas tak wesoło. Chyba tylko jakaś reforma wstrząsowa mogłaby sprawić, że mielibyśmy płacone regularnie, że nasza sytuacja by się poprawiła no i wreszcie do hokeja weszłyby większe pieniądze. Jeżeli ponadto uda się ściągnąć lepszych zawodników zagranicznych, przyciągnąć więcej kibiców, to można by zacząć mówić, że hokej wychodzi z dołka.

A może rozgrywać towarzyskie mecze z czołowymi drużynami świata?

    Może i tak, może faktycznie mamy za mało kontaktu z czołówka światową, ale z drugiej strony nasza pozycja w światowym hokeju niestety spadła ostatnimi czasy. Dlatego też nie zawsze czołowe drużyny chcą z nami grać. I jeżeli nawet przyjeżdża drużyna z czołówki światowej, to nie ma w niej tych największych gwiazd, jest to tzw. drugi bądź trzeci garnitur. Dzieje się tak, ponieważ wiele drużyn uważa, że nie będzie po prostu warto z nami grać. Być może, jeśli nasza liga będzie mocniejsza, bardziej wyrównana, więcej będzie dobrych drużyn, to może ten poziom bardziej się wyrówna, wówczas inaczej patrzeć będą na nas inne zespoły i przyciągną więcej kibiców na trybuny.

Przed kilkoma laty w polskim żużlu mieliśmy spory wysyp talentów, w którym to znaleźli się między innymi Protasiewicz, Dobrucki, Bajerski i wielu innych. Czy podobna tendencja pojawiła się w hokeju?

    Niestety w tym momencie nie. Poza tym wydaje mi się, że w żużlu, kiedy pojawili się Dobrucki czy Protasiewicz i mieli się na kim wzorować. Dobruckiemu sporo dały występy z Nielsenem, Protasiewiczowi z Knudsenem. Ci zawodnicy wskazali naszym młodzieżowcom drogę jaką należy obrać, aby w tym sporcie zajść wysoko. Myślę, że gdybyśmy mieli takie właśnie wzory, które pokazałyby nam odpowiednie metody, aby dość jak najwyżej, to wtedy pojawiłyby się młode talenty, które następnie byłyby rozwijane i dochodziłyby do najwyższych umiejętności. Ale na dzień dzisiejszy moim zdaniem nie ma takich talentów i niewiele wskazuje na to, aby się pojawiły. Z wielu faktów to wynika. Jak już mówiłem jesteśmy nisko w hierarchii światowego hokeja - może wynika to z podziału Związku Radzieckiego i Czechosłowacji na kilka państw. Poza tym w żużlu wszystko jest dużo bardziej profesjonalne. U nas nie ma profesjonalizmu, nie mamy profesjonalnych menadżerów, którzy by to ciągnęli, którzy pokazywaliby nam, w jaką stronę powinniśmy iść. Po prostu tutaj nie ma co porównywać żużla i hokeja, bo to jest potężna przepaść. Tam wszystko jest profesjonalnie poukładane, u nas naprawdę jeszcze jesteśmy daleko w lesie.

Jednak na pewno żużel i hokej mają wspólną cechę - dwie wielkie indywidualności: Tomasz Gollob i Mariusz Czerkawski. Jak by pan porównał te dwie osoby?

    Na pewno Mariusz jest wielką indywidualnością i wspaniałym zawodnikiem, a mimo to wciąż jest bardzo dobrym kolegą. Był na mistrzostwach świata grupy B i pokazał, że jest człowiekiem takim, jakiego znałem, kiedy grał jeszcze w Polsce. Tomka znam tylko z telewizji. Przez długi czas niemal wszyscy byli przeciwko niemu, a on po prostu robił swoje, był uparty, walczył o swoje i do czego doszedł, widać doskonale. Mariusz tez musiał bardzo dużo pracować, aby dostać się do NHL. Grał przez pewien czas w lidze szwedzkiej - mocniejszej niż nasza i dzięki temu został zauważony przez profesjonalnych menadżerów z NHL i to pozwoliło mu rozwinąć skrzydła. U nas naprawdę nie ma tych menadżerów. My dusimy się we własnym sosie. A Mariusz od młodości grał za granicą, poza tym teraz w NHL gra coraz lepiej, ten sezon miał naprawdę znakomity (wybrano go najlepszym zawodnikiem, New York Islanders, grał w meczu gwiazd - przypomnienie D.J.). Tomek Gollob też pokazuje, że potrafi wygrywać z najlepszymi, inwestuje w siebie, jeździ w Anglii, co na pewno sporo mu dało, także obaj są wielkimi indywidualnościami i trudno ich porównać. Wydaje mi się, że oni sami siebie najlepiej by porównali, bo są to naprawdę wielcy sportowcy, godnie reprezentujący nasz kraj. Wielkie indywidualności polskiego sportu.

Pana ulubioną drużyną jest Apator, a jakiś ulubiony zawodnik na żużlu?

    Jeszcze z czasów występów w Toruniu utrzymywałem kontakt z Jackiem Krzyżaniakiem. A bardzo kibicuję Tomkowi Gollobowi w jego walce o tytuł IMŚ. Oglądam każde Grand Prix i jest to dla mnie wielkie przeżycie. Żałuje, że mam tak daleko do stadionów żużlowych, ale myślę, że gdzieś w lecie uda mi się pojechać na wrocławski turniej GP i zobaczyć na żywo występy Tomka. Wydaje mi się, że jest on obecnie numerem 1 na świecie, co wydają się potwierdzać jego występy na torach w Polsce i w Anglii. Dlatego też z całego serca życzę mu tytułu mistrza świata. Za tą pracę, którą on w to wszystko wkłada, ten tytuł mu się naprawdę należy i będę mu z całego serca kibicował, aby jak najczęściej słyszeć Mazurka Dąbrowskiego granego dla Tomka.

A w hokeju ma pan jakiegoś swojego idola?

    Trzeba się wzorować na lidze NHL. Wiadomo, że tam są wzory do naśladowania i każdy z naszych zawodników w lidze ma tam jakiegoś idola. Moim liderem jest Patrick Roy z Colorado. Wiadomo, że już nigdy nie będę bronił tak jak on - to by wymagało ode mnie całkowitej zmiany stylu i techniki gry. Poza tym nie mamy w Polsce takich trenerów, którzy wskazaliby nam odpowiednią drogę, którą poszlibyśmy, aby stać się tymi najlepszymi. Nie ma na przykład tego, że stara się nauczyć bramkarza wszystkiego od podstaw, a na pewno tacy by się przydali. Ja staram się podglądać wszystkich bramkarzy w NHL, od każdego coś się można nauczyć, podobnie jak można się nauczyć czegoś od każdego zawodnika w lidze polskiej. Nigdy bowiem nie będzie tak, żeby wszystko się umiało i już niczego nie można było się nauczyć.

Na zakończenie chciałbym spytać, co Tomasz Jaworski chciałby jeszcze osiągnąć w hokeju. Może wyjechać do innego kraju?

    Na pewno tak. Chciałbym spróbować gry w jakimś zagranicznym klubie, zobaczyć, jaka tam jest organizacja, z tym że nie wiem, czy dałbym radę. Na razie moim właścicielem jest KTH Krynica i zobaczymy, jak to się dalej potoczy, czy uda mi się wyjechać, czy też nie. Polskiemu zawodnikowi ciężko jest wyjechać na zachód i tam grać, bowiem kibice wolą zobaczyć Kanadyjczyków i Amerykanów, którzy przyjeżdżaj ą, aby zaprezentować się w Europie. Poza tym bramkarz to taka specyficzna pozycja, że nie jest ona aż tak pożądana za granicą, wolą stawiać na swoich. U nas tylko jest odwrotnie. Ściąga się bramkarzy z zewnątrz, którzy właściwie nie są jakimiś specjalnymi gwiazdami, a zabiera się miejsce Polakom i w efekcie jest bardzo niewielu polskich bramkarzy. To jest niedobre, ponieważ jeśli bramkarz nie nabierze w ciągu 2-3 lat tej pewności siebie, to może sobie dać spokój z tym sportem. Siedzenie na ławce też na nic się nie zdaje. A obcokrajowcy blokują miejsce i marnuje się wiele talentów, które mogłyby wypłynąć na szersze wody, gdyby tylko dano im szansę zagrać. Jeśli zaś mi się nie uda, to chciałbym zdobyć tytuł mistrza Polski, bo jeszcze nigdy mi się to nie udało. W tym sezonie tez się nie uda, bo walczę o brąz, ale mam nadzieję, że pewnego dnia zdobędę złoty krążek. Mam już co prawda taki zdobyty z Polonią Bytom, jako ich trzeci bramkarz i pamiętam, że bardzo to przeżywałem. Pamiętam też w ubiegłym roku, jak zdobywaliśmy tytuł wicemistrzów Polski, zdarzyło się coś, czego nie zapomnę do końca życia. Kiedy w półfinałach pokonaliśmy Podhale Nowy Targ, to już 5 km przed Krynicą czekali na nas kibice i w kordonie wjechaliśmy, także dla takich chwil warto grać. Może kiedyś przeżyję coś jeszcze większego i będę jeszcze bardziej mile zaskoczony.

Dziękuję za rozmowę.

 Na koniec chciałbym zaapelować do wszystkich: sponsorów, rozgłośni radiowych, telewizyjnych - abyście również i dla hokeja znaleźli czas na antenie i pieniądze. Oni nie potrzebują aż tak wielkich nakładów. Wystarczy trochę w nich zainwestować i odpowiedników Mariusza Czerkawskiego znajdzie się znacznie więcej.

Dominik Janusz
viadexter@softland.net.pl


maj 2000
podziękowania dla DEXTERA - autora wywiadu i zarazem kolegi z hokejowej grupy dyskusyjnej -
za udostępnienie powyższego wywiadu
który ukazał się w "Tygodniku Żużlowym"





powrót    góra   

  w sezonie
sezon 2003/04
sezon 2002/03

  prasa i radio
Gazeta Krakowska
Dziennik Polski
Mag. Hokejowy
Hokej Polski
Krynickie Zdroje
Radio Echo
Tempo
Dziennik Zachodni
Dziennik Bałtycki
Gazeta Wyborcza
Super Express
Dziennik PAP
Tygodnik Żużlowy
Kurier (Kanada)

  wydawnictwa
  • 40 lat KTH
  • Śladem ...

  •   filmy
    Sportowiec mimo

      inne
  • plakaty
  • bilety


  • KRYNICKIE TOWARZYSTWO HOKEJOWE
    w historii KTH


    zawiązane zostało
    23 LISTOPADA 1928 r.

    Mistrz Polski
    - 1950 -

    Wicemistrz Polski
    - 1949, 1951, 1953, 1999 -

    Brązowy Medal MP
    - 1937, 1952, 1957, 2000 -
    OLIMPIJCZYCY MISTRZOWIE i MEDALIŚCI MŚ i ME
    REPREZENTANCI POLSKI
    MISTRZOWIE i MEDALISCI
    MISTRZOSTW POLSKI
    DZIAŁACZE ZAWODNICY
    2021   2020   2019   2018   2017   2016   2015   2014   2013   2012   2011   2010   2009   2008   2004   2003   [PZHL] [STATYSTYKI LIGOWE]
    [CRACOVIA] [TYCHY] [POLONIA] [PODHALE] [JASTRZĘBIE] [UNIA] [KATOWICE] [GDAŃSK] [NAPRZÓD] [SMS]
    [TORUŃ] [ZAGŁĘBIE] [DĘBICA] [MMKS] [STOCZNIOWIEC]
    Copyright 1999-
    ZawszeKTH
    materiały oznaczone są własnością osób lub instytucji wskazanych w oznaczeniu, pozostałe należą do serwisu Zawsze KTH
    kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób tylko za pisemną zgodą ich właścicieli