ZawszeKTH
Serwis Internetowy Miłośników Krynickiego Towarzystwa Hokejowego
KS KTH - 2009/10 - wiadomości


25.06.2009
Ten sport jest tak piękny, że warto się poświęcić

   Rozmowa z członkami zarządu KS KTH Krynica-Zdrój.

ZawszeKTH: Prowadzicie Panowie klub od dwóch lat, zaczynacie trzeci sezon, co dotychczas było największą trudnością, a z czego cieszycie się najbardziej?

Piotr Sady: Najtrudniejsze, kasa i brak sponsorów. W pierwszym sezonie, kiedy spadliśmy z ekstraligi, jeździliśmy w trzynastu zawodników. Nie było ani zawodników, ani pieniędzy.

Henryk Czarny: Poza tym, kiedy wejrzeliśmy w sprawy finansowe, okazało się, że nie byliśmy przygotowani na aż takie niespodzianki. To nas troszkę zdołowało, ale i mobilizowało, bo zaczęły się ostre działania.

Piotr Sady: A najmilsze, to że jest drużyna i to krynicka drużyna, na wychowankach.

Henryk Czarny: To jest podstawa.

Piotr Sady: I, że przekonali się do tego burmistrz i radni, to znaczy do sponsorowania hokeja.

Henryk Czarny: Olbrzymim Sukcesem jest to, że w końcu udało się spowodować iż Urząd Miasta zaczął partycypować w kosztach. Wcześniej też w jakiś sposób pomagał, ale że oficjalnie dał pieniądze na ten sport.

A miewaliście takie chwile, kiedy chciało się zostawić to wszystko i dać sobie spokój?

Piotr Sady: Sto tysięcy razy

Henryk Czarny: Co dwa tygodnie mamy takie chwile (śmiech).

To w takim razie co sprawia, że nadal prowadzicie ten klub?

Henryk Czarny: Jak to co, miłość do hokeja.

Piotr Sady: Szkoda tego, teraz już tyle pracy jest w to włożone i szkoda tej pracy. Przejechanych kilometrów, nocy nieprzespanych, opłaconych telefonów.

Krzysztof Kronenberger: Zarząd boryka się z tymi trudnościami, między innymi też dlatego, że w Krynicy jest tylu młodych zawodników, którzy grają, a trudno liczyć, że graliby, jeśli w Krynicy nie byłoby pierwszej drużyny. Bo jakie mieliby perspektywy? Jaką perspektywę mieliby rodzice, jeśli dziecko trenowało by do wieku kilkunastu lat, a później właściwie od razu przeznaczone jest na to, że musi wyjechać do obcego miasta. A nie każdy rodzic na to się godzi. Dlatego uważam, że jeśli nie byłoby pierwszej drużyny, nie byłoby naboru do sekcji młodzieżowych.

Jest drużyna, sprawozdanie finansowe wskazuje, że sytuacja również się poprawia, ale chyba jeszcze trochę mało kibiców się przekonało.

Piotr Sady: Myślę, że pomoże zmiana systemu rozgrywania ligi, że będziemy mogli grać z zespołami ekstraligi. No i tutaj jest też pole działania dla Andrzeja Dudycza. Będzie nad tym myślał, jak urozmaicić mecze, czas między tercjami.

Ekstraliga jest magnesem, ale jak dodatkowo można zachęcić kibiców do przyjścia na mecz?

Henryk Czarny: Zostajemy przy cenach wejściówek jak w poprzednim sezonie i młodzież nadal będzie miała wstęp wolny.

Piotr Sady: Ale tylko w dwóch pierwszych rundach. W meczach z ekstraligą trzeba będzie dodać po pięć złotych.

Henryk Czarny: Jeśli by się dało znaleźć sponsorów na te przerwy, to jakieś nagrody dla kibiców też byłyby dobrą sprawą. Zobaczymy.

Piotr Sady: Można jakieś występy, łyżwiarskie, czy taneczne.

Andrzej Dudycz: Ale niech to pozostanie jeszcze tajemnicą. Być może zaskoczymy kibiców.

Drużyna rozwija się, jest coraz więcej wychowanków, ale w niedługim czasie może okazać się, że zacznie ich brakować. W poprzednim sezonie odeszło kilku, przed tym już kilkunastu. Jak temu zaradzić, pytam o Panów zdanie, choć wiem, że bezpośrednio w tej chwili nie jest to w waszej gestii.

Piotr Sady: Z pewnością to nas dotknie, bo robi się dziura w zapleczu. Nie będzie skąd brać następców. Co poniektórzy będą kończyć karierę, a tu nowych nabytków nie będzie. Propozycja jest taka, jaką przedstawiłem na Walnym, że, po pierwsze, musi Klub Młodzieżowy ulec likwidacji, my otworzymy sekcję młodzieżową przy KS KTH, i całą młodzież, to co zostało, przejmujemy i podpisujemy z nimi kontrakty do osiągnięcia pełnoletności. A później już jak ze wszystkimi innymi.

Czyli jest możliwe takie rozwiązanie?

Piotr Sady: Tak, jest możliwe. Tak powinno być od dawna.

Prezes klubu młodzieżowego zadeklarował, że połączenie można zrobić już dzisiaj.

Piotr Sady: Ale my chcemy na swoich zasadach, tamten klub musi być zlikwidowany, a nie tak, że cały zarząd KS będzie dokooptowany do tamtego. Dlaczego mamy sobie roboty dodawać, kiedy tu mamy dużo i tam jeszcze brać się za likwidatorów. Wszystko powinno być elegancko zrobione.

Była taka kwestia, że klub młodzieżowy szkoli niejako dla pierwszej drużyny i, że dobrze byłoby podejmować wspólne decyzje. Na razie nie jako jeden zarząd, tylko dwa zarządy razem się zbierające. Czy taka praktyka mogłaby funkcjonować dopóki nie zakończy działalności KM i KS przejmie młodzież.

Piotr Sady: W jakich sprawach?

Odnoście transferów, wypożyczeń.

Henryk Czarny: Rozmawialiśmy przed tymi ostatnimi transferami, byliśmy na spotkaniu u Michała Jasnosza i padły stwierdzenia, ze regulamin PZHL jest taki, a nie inny i nic nie możemy zrobić.

Piotr Sady: Ale my przecież nie mamy tam nic do powiedzenia. Przykładowo zaczęliśmy rozmowy z Tychami, ale wszedł w to młodzieżowy i nic się nie dało zrobić. Myślę, że całkiem inaczej by się to zakończyło.

Henryk Czarny: Myślę, że druga strona przystałaby na nasze ustalenia.

Piotr Sady: No ale jak im się udało za darmo pozyskać zawodników...

Jak więc rozwiązać tę sytuację, jak przejąć młodzież pod swoje skrzydła.

Piotr Sady: Z dnia na dzień tego nie zrobimy. Jeszcze raz zaznaczę, że zarząd KS KTH nie będzie zarządem Klubu Młodzieżowego. Może to nastąpić tylko przez likwidację KM i przez otwarcie sekcji młodzieżowej przy KS KTH. Innego wyjścia nie ma. Rozmawialiśmy z prawnikami i rozmawialiśmy z burmistrzem, bo właściwie szkoleniem młodzieży administruje MOSiR. Pieniążki przelewane są na konto MOSiRu, on utrzymuje te drużyny, opłaca wyjazdy i sędziów.

A jeśli przejmiecie sekcje młodzieżowe, to KS będzie się tym zajmował czy nadal MOSiR.

Piotr Sady: To jest kwestia do późniejszego omawiania szczegółów. Jeśli byśmy się dogadali co i jak, to czemu nie, ale na centralną ligę zdecydowanie chciałbym mieć oko i duży wpływ.

Jaki konkretnie jest cel połączenia klubów?

Piotr Sady: Przede wszystkim nie będą młodzi zawodnicy uciekać.

Narzędziem mają być kontrakty?

Piotr Sady: Musimy do tego doprowadzić, bo inaczej to nie ma sensu.

Ale podobno z niewolnika nie ma pracownika.

Piotr Sady: Jeśli któryś zawodnik będzie chciał odejść, a będzie podpisany kontrakt, wówczas będzie musiał zwrócić koszty jakie poszły na jego wyszkolenie.

Andrzej Dudycz: A to kosztuje.

Henryk Czarny: Myślę, że unikniemy takich sytuacji.

Andrzej Dudycz: Przecież nikt nikomu nie będzie robił na przekór, nie będziemy nikogo trzymać. Ale ci młodzi ludzie razem z rodzicami muszą mieć świadomość, że ktoś ponosi wymierne koszty za kształcenie tych dzieciaków. Za cały ten okres od malucha. Muszą mieć świadomość, że ktoś za to płaci.

Piotr Sady: To nie jest kwestia tylko kija i łyżew, ale i lód, trenerzy, wyjazdy i wiele innych rzeczy.

Krzysztof Kronenberger: Te koszty trzeba precyzyjne wyliczyć i ujawnić, wtedy jeśli ktoś chce zrezygnować, to wiadomo, że nie jest niewolnikiem i ma prawo do dysponowania swoją osobą, ale jeśli będzie zdefiniowana kwota, to będzie mógł określić czy go stać na to w tym momencie, żeby odejść, czy go nie stać.

Andrzej Dudycz: Zawsze może znaleźć sponsora. Jeśli ktoś by bardzo chciał odejść, to ten sponsor mógłby to zapłacić. Obojętne jest kto to zrobi.

Przed kilku laty klub KTH został podzielony, przyświecał temu jakiś cel, czy nie obawiacie się negatywnego odbioru u opinii publicznej, czy słów po co to robić?

Henryk Czarny: Wcześniej opinia publiczna twierdziła, że jest to sztuczny twór i zupełny bezsens. I mówiono, przynajmniej osoby, z którymi ja się spotykałem, że miało to tło polityczne, ale trudno się odnieść do tego, bo było to już kilka lat temu. I raczej nie było to z korzyścią.

Argumentowano to m.in. tym, że środki przeznaczone na młodzież służyły także pierwszej drużynie.

Krzysztof Kronenberger: To wszystko można załatwić przejrzystą księgowością i rozliczeniem.

Jeśli chodzi o nowy narybek i sposoby zachęcania do sportu, hokeja, w poprzednim roku była taka akcja, kiedy z prelekcjami i prezentacjami jeździliście po okolicznych szkołach i świetlicach by propagować tę dyscyplinę, jednak większość zawodników wywodzi się z Krynicy lub jej bliskiej okolicy. Czy można by coś zorganizować, by chętni z dalej położonych miejscowości też moli z tego korzystać, a przez to można by szkolić szersze zaplecze.

Henryk Czarny: Ja zajmowałem się tymi wyjazdami i widać było zainteresowanie tych dzieciaków, niektóre jak z Tylicza i Mochnaczki do szkółki uczęszczają. Natomiast w tych wioskach dalej położonych, zainteresowanie było, ale problemem jest kwestia dojazdu, dowożenia na treningi. Marzyłaby się sytuacja, kiedy mielibyśmy swój autokar, który można by wysyłać po te dzieci. Może kiedyś...

Piotr Sady: Poza tym to pytanie raczej do klubu młodzieżowego.

W tej chwili tak, ale w perspektywie przejęcia sekcji ważne i dla KS.

Henryk Czarny: Ale, jak widać, mamy swoje plany i w tym kierunku. W tej chwili jest to w gestii Klubu Młodzieżowego, a wspomniane zajęcia i prezentacje organizował właściwie KS.

Drużyna przygotowuje się do nowego sezonu, finanse, choć jeszcze nie wymarzone, ale stabilne, a jaki cel?

Piotr Sady: Cel to ekstraliga.

Czy kibice mogą spodziewać się jeszcze niespodzianek w składzie zespołu?

Krzysztof Kronenberger: Jeśli byśmy powiedzieli nie byłyby niespodziankami.

Henryk Czarny: Przecież były, mamy już dwóch obcokrajowców, lepszych i od początku sezonu. Poza tym będziemy też sprawdzać innych i nie będzie to kupowanie kota w worku. A niespodzianki – jeśli przyjdzie do nas następny wychowanek Michał Krokosz, to myślę, że to kolejny krok aby nasi wracali. Poza tym Artur Ziaja, który w Krynicy broni najlepsze mecze, również wiele wskazuje na to, że będzie u nas. Co do innych planów, to jeszcze zobaczymy.

Piotr Sady: To jest sport, to tak nie obstawi wszystkiego. Na przyszły rok przede wszystkim zadanie przed hokeistami i trenerami to ekstraliga i z tego będą rozliczani.

Czy możliwy jest scenariusz, że po wprowadzeniu przez PZHL drastycznych stawek opłat, liga rozpadnie się, będzie bojkotowana.

Henryk Czarny: Raczej nie. Ale jeśli chodzi o podwyżki to z pewnością jakaś grupa inicjująca, może to być nawet kilkanaście zespołów, wystosuje protest.

Krzysztof Kronenberger: To jest nielogiczne, zbieranie od klubów pieniędzy, a później w jakiś nie wyjaśniony sposób te pieniądze mają wrócić do klubów.

Piotr Sady: Nie wrócą do klubów, będzie to na kadrę i takie tam inne. Swego czasu pamiętam, jak hokeiści szli do kadry to przywozili sprzęt z kadry i tym różnili się na lodowiskach od kolegów z drużyny. A teraz hokeiści wożą swój sprzęt na kadrę. To w ogóle jest jedyna liga w Polsce, z tych liczących się, która nie ma głównego sponsora.

Ale zadowolenie z nowego systemu, to sprawa oczywista?

Piotr Sady: Tak, walczyliśmy o to. Taka była decyzja wszystkich prezesów w Tychach.

Henryk Czarny: Większości, jedynie pan Grycner był przeciwny i nadal jest. Chapeau bas! za swoje zdanie.

Piotr Sady: Rozłam nastąpił przez to, że w Toruniu prezes uparł się z limitem obcokrajowców. Nam to wszystko jedno, mogłoby być i pięciu. Nas stać na trzech i gralibyśmy trzema nawet jeśli limit byłby wyższy. To było niepotrzebne, taki szantaż, albo będzie trzech albo rezygnacja.

Może to próba sił, na ile może sobie pozwolić władza?

Piotr Sady: To było niepotrzebne i zaszkodziło. W atmosferze między klubami i w ogóle. Chyba, że to o to chodzi.

Henryk Czarny: A krzyku tyle było, że będzie lepiej, że sponsor generalny ligi, sponsor reprezentacji, sponsor sędziów. I jet sponsor. Kluby.

Andrzej Dudycz: Natomiast dobry jest system rozgrywek, rozwojowy. To ma zadziałać dla polskiego hokeja w ogóle.

Może nam łatwiej o tym mówić, bo system daje nam większą szansę?

Piotr Sady: Ale dobrze zadziałało i w Szwajcarii, i w Szwecji. Przecież to nie jest tak, że to z sufitu wzięte. I zobaczmy jak teraz Szwajcaria stoi, a o Szwedach to już nie mówmy.

Wróćmy do składu zarządu, prezesi Sady i Czarny siedzą w tym hokeju, bo są z Krynicy, żyją tym można powiedzieć od dziecka, natomiast Pan, zwracam się do Krzysztofa Kronenbergera, jest z innego miasta, a mimo to Pana tu ciągnie.

Krzysztof Kronenberger: To znaczy, teraz to już pewnie ciągnie, ale był taki czas, że klub był na zakręcie i trzeba było zmienić zarząd, jednak jakaś kontynuacja była potrzebna. To, że zostałem, to tylko na osobistą prośbę obecnego prezesa Piotra. A z drugiej strony, nie lubię porażek i takich sytuacji, że zostawia się coś niedokończonego.

Może nie jestem znawcą hokeja i nie znam wszystkich krynickich kulisów, ale martwi mnie jak czasami na meczach widzę, że niektórzy kibice na trybunach to bardziej się cieszą jak KTH przegrywa niż wygrywa, ale widać to taki urok Krynicy. Trudno się w tym połapać, bo dla mnie jeśli gra drużyna KTH Krynica, to wszyscy kryniczanie powinni stać za nią murem. A czasami jest tak, że niektórzy działacze czy kibice, których nie znam z nazwiska, to jakby mają satysfakcję wtedy, jak okazuje się, że na lodzie coś nie wychodzi drużynie, w którą my wkładamy dużo pracy. Czasami są różne dziwne odczucia, ale póki to idzie i obecny zarząd działa rzetelnie i pani księgowa pilnuje, żebyśmy nie musieli się wstydzić przed urzędem skarbowym i ZUSem, to uważam, że nie ma powodów, żeby dezerterować i póki zarząd jeszcze toleruje moją obecność (z uśmiechem) to jestem.

Podczas Walnego Zgromadzenia do zarządu powołano nowego członka, Pana Andrzeja Dudycza. Panie Andrzeju, co spowodowało, że zechciał Pan wspomóc działania zarządu?

Andrzej Dudycz: Od zawsze lubię hokej. Poza tym także na prośbę prezesa. Widział dla mnie rolę przy organizacji spotkań i głównie to będzie moje zadanie. Niejako uświetnienie widowiska. Postanowiłem podjąć się tej próby. Jeżeli dam sobie radę i zarząd uzna, że wywiązuję się z obowiązków, to dobrze, a jeżeli nie, to mi podziękują.

Nie obawia się Pan tego, jak powiedziane było to wcześniej, że będzie ciężko, trudne chwile i czasem niewdzięczność?

Andrzej Dudycz: Ciężko jest i będzie zawsze. Jest to na długą rozmowę, ale źródła należałoby szukać w PZHL, bo tam jest chyba najciężej, jednak ten sport jest tak piękny że warto się poświecić, podziałać i pomóc. Uważam, że nie należy się bać, na trudności zawsze można znaleźć jakiś sposób i pomóc, zważywszy, że to miasto jest specyficzne, uwielbia hokej.

Henryk Czarny: Choć jeszcze nie zawsze widać to na trybunach...

Andrzej Dudycz: Bo kibice uwielbiają sukces i wtedy kiedy drużyna odnosiła sukcesy, były tłumy. Z różnych przyczyn ta drużyna spadła, były, jak powiedział Pan Krzysztof różne zakręty, widocznie kibice uznali, że jest to zbyt mało atrakcyjne dla nich. My wierzymy w to, że zaczną się sukcesy i większe uczestnictwo kibiców na trybunach. Należy w to wierzyć, dlatego chcemy działać, dlatego m.in. zostałem powołany do Zarządu, po to żeby uświetnić samo widowisko.

Dziękując za rozmowę, tego sukcesu i pełnych trybun życzę klubowi i sobie jako kibicowi.

Dziękujemy.




-= 1748 =-


[« powrót]     [wydruk]     [góra]  





  

KRYNICKIE TOWARZYSTWO HOKEJOWE
w historii KTH


zawiązane zostało
23 LISTOPADA 1928 r.

Mistrz Polski
- 1950 -

Wicemistrz Polski
- 1949, 1951, 1953, 1999 -

Brązowy Medal MP
- 1937, 1952, 1957, 2000 -
OLIMPIJCZYCY MISTRZOWIE i MEDALIŚCI MŚ i ME
REPREZENTANCI POLSKI
MISTRZOWIE i MEDALISCI
MISTRZOSTW POLSKI
DZIAŁACZE ZAWODNICY
2021   2020   2019   2018   2017   2016   2015   2014   2013   2012   2011   2010   2009   2008   2004   2003   [PZHL] [STATYSTYKI LIGOWE]
[CRACOVIA] [TYCHY] [POLONIA] [PODHALE] [JASTRZĘBIE] [UNIA] [KATOWICE] [GDAŃSK] [NAPRZÓD] [SMS]
[TORUŃ] [ZAGŁĘBIE] [DĘBICA] [MMKS] [STOCZNIOWIEC]
Copyright 1999-
ZawszeKTH
materiały oznaczone są własnością osób lub instytucji wskazanych w oznaczeniu, pozostałe należą do serwisu Zawsze KTH
kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób tylko za pisemną zgodą ich właścicieli