Okiem kibica, czyli słów kilka o ukradzionych marzeniach...
W nawiązaniu do słów i opinii pojawiających się po Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Zarządu KS KTH Krynica-Zdrój, wyrażanych m.in. na portalach społecznościowych, chciałbym w kilku zdaniach przedstawić swoje stanowisko.

Chciałbym zaznaczyć, iż poniższe słowa są moją osobistą opinią i przedstawiają jedynie moje stanowisko.
Po ostatnim meczu ubiegłego sezonu, który dał KTH utrzymanie w Ekstralidze, byłem szczęśliwy i pełen nadziei, że nadchodzi czas, w którym nasz klub na dłużej zaistnieje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Informacje napływające z klubu mówiły o zaawansowanych rozmowach ze sponsorem głównym, który miał dać szansę na "lepsze jutro".
Miało być pięknie i kolorowo...
Doszło nawet do tego, że Zarząd "pochwalił" się porozumieniem ze sponsorem w mediach, w chwili, gdzie żadna umowa nie była jeszcze podpisana. I niestety zapeszył... Nie będę się rozpisywał dlaczego temat sponsora zakończył się w taki a nie inny sposób, nie byłem przy rozmowach i nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat... Coś jednak najwidoczniej poszło nie tak.
Zarząd zaczął szukać tanich wymówek, że brakło czasu, że sponsor już praktycznie był (pewnie się przestraszył), że PZHL jest niedobry (to sprawa na inny artykuł) itd. A drużyna trenowała za darmo, bez umów, z ryzykiem odniesienia kontuzji i czekała (Panowie chylę przed Wami czoła), że to co zostało im obiecane znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jak wszyscy wiemy nie znalazło...

Frustracja Kibiców narastała z każdym dniem, gdyż przed KTH rysowała się (i pewnie nadal rysuje) czarna przyszłość. Mecz z okazji Forum Ekonomicznego stał się okazją do wyrażenia dezaprobaty dla działań Zarządu Klubu. Każdy ma swoją cierpliwość, kibice również, nie jest więc dziwne to, że widząc jaka jest w klubie sytuacja dali upust emocjom. Zgadzam się, że hasła, które pojawiły się na tym meczu były dosyć jednoznaczne, ale to w końcu musiało się tak skończyć... KTH to dla mnie nie tylko drużyna hokejowa, to moje życie i pasja, dla której w życiu poświęciłem bardzo wiele. Pasja, która poprzez działania pewnych osób została mi mówiąc wprost skradziona.

Jako wierny Kibic, od lat utożsamiający się z drużyną, poczułem się OKRADZIONY z tych wszystkich emocji i przeżyć, których doznawałem dzięki KTH. Taki też podtekst miał mieć okrzyk "złodzieje", kierowany w stronę Zarządu Klubu, który dało się na meczu usłyszeć. Od dłuższego czasu znam Pana Prezesa Czarnego i wiem, ze jest uczciwym człowiekiem, nie mógłbym więc posądzić Go o kradzież dóbr materialnych lub pieniędzy. Jeśli okrzyk ten został odebrany właśnie w ten sposób to chcę przeprosić tych, którzy poczuli się dotknięci.
Jako zagorzały i oddany Kibic, nie mogę jednak cieszyć się z efektów pracy Zarządu, gdyż tych zwyczajnie nie ma. Dlatego moja ocena tych ludzi, jako "opiekunów" KTH może być jedynie wysoce negatywna i taka właśnie jest...

A kradzież marzeń i pasji wielu Kibiców (jestem przekonany, że nie jestem w tej opinii osamotniony) wydaje się być mocnym bodźcem dla Zarządu Klubu, by zastanowić się nad swoją działalnością i dokonać koniecznych korekt...

Z poważaniem Michał Pajor




-= 1664 =-