ZawszeKTH
Serwis Internetowy Miłośników Krynickiego Towarzystwa Hokejowego
KS KTH - 2008/09 - wiadomości


25.03.2009
Z tą drużyną można wiele osiągnąć

   Rozmowa z Adamem Kilarem, szkoleniowcem KS KTH, o mijającym sezonie, niespełnionych nadziejach i najbliższej przyszłości.

Adam_Kilar
Adam Kilar
trener KS KTH w sezonie 2008/09
ZawszeKTH: Mija tydzień od zakończenia sezonu, emocje nieco osłabły, jak teraz ocenia Pan te ostatnie mecze?

Adam Kilar: Jest pewien niedosyt, bo nie byliśmy gorszą drużyną, a w pewnych elementach przewyższaliśmy. Uważam, że zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę, chociaż niektórych pewnie to nie zadowala, bo każdy by chciał, żeby była ekstraklasa. Ale moim zdaniem nigdy nie buduje się drużyny przez jeden sezon, tylko to musi być jakiś okres, żeby dać tym chłopakom szansę, żeby pograli, żeby zobaczyli w którym miejscu są. Niektórzy dopiero w tym sezonie zaczynali grać w lidze, nie mieli jeszcze doświadczenia. Wiadomo, że Unia przewyższała nas tym elementem, że grała w poprzednim sezonie w ekstraklasie i hokeiści mieli doświadczenie, które wiele im pomogło. A my po prostu graliśmy żywioł, potrzeba było w niektórych momentach zimnej głowy, wyrachowania, tego zabrakło. Drużyna jest dobra, potencjał w tej drużynie jest, ale niektórzy jeszcze nie dorośli, żeby takie obciążenie na siebie przyjąć.

Czy z perspektywy czasu wyraźniej widać elementy, które zadecydowały o porażkach?

A.K.: Drugi mecz w Oświęcimiu, który zremisowaliśmy 2-2. W rzutach karnych zaczęło nam się dobrze układać, strzelił Adrian i prowadziliśmy 1-0. W drugiej kolejce rzutów karnych nie strzelił Kuba, ale nie mam do niego absolutnie pretensji, to chłopak młody i bardzo perspektywiczny i wcześniej strzelał już bramki, które przyczyniły się do naszych zwycięstw z Katowicami czy Unią. Po prostu było moje ryzyko, postawiłem na niego. Po dwóch seriach było 1-1, strzelał Asmalovski, gdyby trafił wygralibyśmy, nie strzelił. To był kluczowy moment, nie powiem, że powietrze uszło, ale jakiś taki niedosyt w drużynie był. W trzecim meczu zaczęło się źle układać, dostaliśmy dwie bramki, doszliśmy, jednak przegraliśmy mecz, ale nie powiem, że nie mogliśmy go wygrać. W trzecim spotkaniu, pierwsza rzecz to na pewno były błędy, można rzec katastrofalne. A sport ma to do siebie, że kto nie robi błędów, albo robi mniej rażących, ten wygrywa. A my niestety robiliśmy rażące błędy.

Podobnie było z Katowicami, ale tu rekompensowaliśmy to sobie wygranymi. Można powiedzieć, to też nie były mecze ze zdecydowaną naszą przewagą, tylko mieliśmy szczęście, przykładowo prowadząc 4-0 i doprowadzając do nerwowej końcówki. W podobnej sytuacji drużyna z Tychów przegrała mecz. Nie usprawiedliwiam siebie, ani nie próbuję zrzucać winy, taki jest sport, trzeba mieć szczęście, trzeba mieć doświadczenie i o ten jeden błąd mniej popełnić od przeciwnika żeby wygrać.

Co w pracy z zespołem, na przestrzeni całego sezonu, okazało się trudne do zrealizowania, a co udało się osiągnąć?

A.K.: Na pewno zaskoczeniem in minus było to, że nie mogliśmy praktycznie w większości meczów polegać na minimum dwóch piątkach, żeby grały równe mecze. Zawsze były wahania, kiedy jedna piątka wiodła prym i strzelała, dwie grały nieco słabiej. Nie było takiego meczu żeby dwie formacje ciągnęły grę, zawsze któraś piątka była lepsza. Tak wynikało z analiz meczu. Z przebiegu całej ligi wynika, że zdecydowanie czarna piątka (druga formacja przyp. ZawszeKTH) wypadła najlepiej.

Ale to była jedyna formacja, która grała praktycznie bez zmian większość sezonu.

A.K.: No tak. Niektórzy zarzucali mi, że zmieniam ustawienia, mieszam składami, ale ja generalnie jestem za tym żeby dać szansę tym chłopakom, żeby grali ze sobą jak najdłużej, żeby się rozumieli i później każdy wie, na co może liczyć ze strony partnera. A roszady jeżeli były, to wynikały z choroby czy kontuzji lub chęci dania szansy innemu zawodnikowi, żeby zagrał, bo praktycznie nie ma takiego zawodnika, który by jakiejś określonej ilości spotkań nie rozegrał. Każdy ma pewien wkład w to, co osiągnęliśmy, zyskali doświadczenie i uważam, że w przyszłych sezonach, jeśli oczywiście będą grać, myśleć i przeanalizują swoją postawę, to wyciągną pozytywne wnioski. Dla mnie każdy trening, to nauka czegoś nowego, to doskonalenie elementów, w których czegoś brakuje. Nie ukrywam, że mam pewien niedosyt i żal, że nie wszyscy w całym sezonie dawali z siebie zawsze wszystko.

To na minus, a na drugim biegunie?

A.K.: Dałem szansę grać wszystkim zawodnikom, dałem szansę wszystkim żeby uwierzyli, że są przydatnymi dla drużyny.

Czy skorzystali z tego i potrafili pokazać się?

A.K.: Nie chciałbym tu rozpatrywać tego indywidualnie, ocenę pozostawię sobie, ale liczę na to, że każdy z zawodników przeanalizuje swoją pracę i postawę, które zadecydowały o takim a nie innym wyniku. Tę drużynę na pewno było stać na to, żebyśmy weszli do ekstraklasy.

Oczekiwaliśmy więcej ze strony obcokrajowców, ale jak już działacze wyjaśniali, sytuacja tutaj była niejasna do samego końca i wzięliśmy takich a nie innych, liczyliśmy, że po treningach dojdą do siebie, bo było widać, że potencjał mają.

W meczach nie spełniali oczekiwań, a czy młodzi zawodnicy mogli coś nauczyć się od nich podczas treningów?

A.K.: Było widać brak szybkości u tych zawodników i kontaktu z lodem, ale przykładowo jeśli chodzi o Kivinena, nie mówię, że on mi się podobał, ale ci którzy chcieli coś u niego dostrzec, zauważyli, że gość ma szeroką jazdę, na którą bardzo zwraca się uwagę, i wyćwiczone elementy stricte techniczne. To młody chłopak, starał się wnieść do gry coś swojego, ale okazywało się, że ma to zgoła odmienny skutek. Z kolei u Matveeva widać było spokój, a u Asmalovskiego że ma technikę, że ma przegląd, że umie się zastawić. Tego nie można im odebrać, ktoś kto się zna, mógł te elementy zauważyć.

Jakie plany na najbliższy czas i nowy sezon?

A.K.: Trenujemy do końca marca, tak planujemy, ale jeśli zawodnicy będą chcieli korzystać także później, bo lód jest do końca kwietnia, to ja jestem do dyspozycji. Niektórzy w tym czasie chcą skorzystać z jakieś pracy, nie będziemy im w tym przeszkadzać.

Obecnie w zajęciach też nie wszyscy uczestniczą.

A.K.: Nie ma tych uczących się, którzy chodzą do szkoły i w porannych treningach nie mogą uczestniczyć, a obcokrajowcy wyjechali zaraz po ostatnim meczu.

Kwiecień będzie wolny, a później?

A.K.: Nie chcę rozdrażniać niektórych kibiców, bo wiem że są głosy przeciwne, abym dalej prowadził zespół.

Taka specyfika zawodu, tego nie da się uniknąć.

A.K.: Tak, wiem, ale to jest przykre. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale uważam, że nie ma zawodnika i nie ma trenera, który by się nie mylił. Starałem się zrobić wszystko najlepiej jak potrafię i teraz zarząd musi ocenić czy ja to robiłem dobrze czy źle. Słychać głosy z różnych klubów, że zawodnicy mają do trenera pretensje za to, że ostro ich traktuje, że wiele wymaga. Ale to jest taki sport, że chcąc coś osiągnąć, trzeba dać z siebie maksimum. Moi trenerzy mówili, na treningu będziesz jadł czarny chleb, a na meczu biały. Pozostaję do dyspozycji Zarządu.

A Pan chciałby w następnym sezonie poprowadzić tę drużynę?

A.K.: Jak już mówiłem, pewien niedosyt mam i chciałbym, o ile dostanę szansę. Przed sezonem zakładaliśmy, że będzie to jeden sezon, choć propozycja dotyczyła dwóch. Powiedziałem wtedy, zobaczymy czy będziecie zadowoleni z mojej pracy, jeśli tak to będziemy rozmawiać. Mam z czego żyć, mam inne zajęcia, ale jeżeli zarząd będzie chciał jeszcze skorzystać z moich usług, nie powiem nie.

Korzystając z okazji chciałbym powiedzieć, że mimo iż jest wiele nieprzychylnych osób, nawet na tym ostatnim meczu było tak, że jedni chcieli płakać, a inni w duchu się cieszyli, chciałbym powiedzieć działaczom, władzom Krynicy, radnym, żeby się nie odwrócili od nas, żeby uwierzyli, że naprawdę z tą drużyną można wiele osiągnąć. Wielkie drużyny, czy w hokeju czy innych dyscyplinach, buduje się kilka lat.

Tym bardziej, że zapowiadana zmiana ligowych rozgrywek dawałaby szansę wcześniejszego wejścia do ekstraligi niż awansem na zakończenie sezonu.

A.K.: Jeśli dojdzie do tej reorganizacji, to będzie to jakiś plus dla tych lepszych drużyn z pierwszej ligi, które będą mogły rozegrać więcej spotkań i przejść wyżej, bo taka szansa też może się nadarzyć. To jest krok do przodu, przykładowo teraz cztery zespoły grają finał, pozostałe mówią po co grać i o co grać. Dla mnie jest to nie zrozumiałe, że dla sportowca, który zajmuje w lidze przed play off ósme miejsce, nie ma różnicy między tym ósmym, a piątym miejscem.

Brak motywacji.

A.K.: Jaki brak motywacji, przecież dostają pensje. Cały czas dyskutuje się, że inne ligi prezentują wyższy poziom od naszego, bo rozgrywają więcej spotkań. Tymczasem u nas sprowadza się to do minimum i jeszcze mówi się, że nie ma sensu grać. Dlatego uważam, że ta reorganizacja może doprowadzić do tego i doprowadzi, że drużyny zawsze będą o coś grały. Jeśli dojdzie do zmian, będzie to pozytywne dla polskiego hokeja.

Dziękuję za rozmowę.

A.K.: Ja również.




-= 1159 =-


[« powrót]     [wydruk]     [góra]  





  

KRYNICKIE TOWARZYSTWO HOKEJOWE
w historii KTH


zawiązane zostało
23 LISTOPADA 1928 r.

Mistrz Polski
- 1950 -

Wicemistrz Polski
- 1949, 1951, 1953, 1999 -

Brązowy Medal MP
- 1937, 1952, 1957, 2000 -
OLIMPIJCZYCY MISTRZOWIE i MEDALIŚCI MŚ i ME
REPREZENTANCI POLSKI
MISTRZOWIE i MEDALISCI
MISTRZOSTW POLSKI
DZIAŁACZE ZAWODNICY
2021   2020   2019   2018   2017   2016   2015   2014   2013   2012   2011   2010   2009   2008   2004   2003   [PZHL] [STATYSTYKI LIGOWE]
[CRACOVIA] [TYCHY] [POLONIA] [PODHALE] [JASTRZĘBIE] [UNIA] [KATOWICE] [GDAŃSK] [NAPRZÓD] [SMS]
[TORUŃ] [ZAGŁĘBIE] [DĘBICA] [MMKS] [STOCZNIOWIEC]
Copyright 1999-
ZawszeKTH
materiały oznaczone są własnością osób lub instytucji wskazanych w oznaczeniu, pozostałe należą do serwisu Zawsze KTH
kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób tylko za pisemną zgodą ich właścicieli